czwartek, 17 maja 2012

I was lost so long, time to find myslef.




Nareszcie się udało! Sześć sezonów Lost obejrzanych po raz drugi. Serial wyśmienity, zupełnie inny niż wszystkiego dotychczasowe produkcje ABC , zdecydowanie godny polecenia. Obsada międzynarodowa, genialna i idealnie dopasowana. Sześć lat powtórzyć w dwa miesiące to naprawdę ciekawe przeżycie, wiecie ile rzeczy wcześniej mi umknęło? Serio, mnóstwo. Teraz wiele spraw, które mnie nurtowały się wyjaśniło. Jestem totalnym lostowym maniakiem, więc znam odpowiedź prawie na każde pytanie związane z serialem-chcecie pytajcie!
Jeżeli chodzi o samą fabułę serialu jest zawiła, ale naprawdę świetnie rozegrana. Zagadki z pierwszego sezonu rozwiązują się w ostatnim. Trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Do końca serialu nie wiesz kto jest tak naprawdę dobry, a kto zły. Wszystko się szybko zmienia, dynamiczny serial to mało powiedziane. Gra aktorów moim zdaniem na wysokim poziomie, zostali idealnie do tego dobrani. Widać to znacząco na przykładzie dwóch aktorów. Matthew Fox - Jack Shepahrd początkowo statyczny mężczyzna po rozwodzie, neurochirurg nie wierzący w przeznaczenie, mocno stąpający po ziemi, nagle musi w coś  u w i  e r z y ć, w coś czego nie rozumie. Zaczyna się zmieniać, z człowieka nauki w człowieka wiary, jakim na pewno był John Locke. Prawdziwy kunszt aktorski przestawia nam Terry O'quinn. Początkowo przestraszony, zdezorientowany, szukający odpowiedzi John Locke, który wierzy w przeznaczenie, wierzy że to wyspa chciała aby ich samolot się tam rozbił. Natomiast po śmierci Johna jego postać przyjmuje Mężczyzna w Czerni (potwór) wtedy zachowanie bohatera zmienia się diametralnie, jest pewny siebie, zdecydowany, wie czego chce, w jego oczach nie ma ani krzty strachu co zauważa Swayer mówiąc " Locke was scared even when he was pretending he wasn't. But you, you ain't scared." O'quinn świetnie zagrał swoje postaci i chwała mu za to. 
Można dużo pisać o aktorach, fabule zagadkach, ale warto też wspomnieć o malowniczym krajobrazie. Chyba każdy kto oglądał serial wie o czym mówię, każdy choć raz pomyślał "kurde, chcę tam pojechać, chcę to zobaczyć". Sami aktorzy wypowiadali się, że było to dla nich wielkie przeżycie- tyle dni zdjęciowych w tak uroczych miejscach.

Serial zrobił na mnie ogromne wrażenie i spędziłam na nim wiele godzin mojego życia, ale naprawdę nie żałuje i gorąco polecam

Ulubiona postać - zdecydowanie Juliet Burke - była kompletnie zagubiona, chciała wrócić do domu, ale nie myślała tylko o sobie, to przykład typowego altruisty. Nawet w momentach gdy współpracowała z Innymi, wiedziałam, że coś knuje przeciwko nim.
Dobry duch serialu - Hugo "Hurley" Reyes - co tu dużo mówić, jego prostota to w wielu przypadkach odpowiedź na wiele pytać. Nigdy nie chciał dla nikogo źle, nie bez powodu został strażnikiem wyspy. 
Serialowa śmierć, która najbardziej mnie wzruszyła - bez dwóch zdań - Charlie Pace ratujący wszystkich  umierający na oczach Desmonda i ta ostatnia rozmowa z Penny przed śmiercią, oraz pięć najlepszych rzeczy z jego życia, które wypisał dla Claire - jeden z lepszych momentów serialu. 
Ulubiony odcinek - Collision - kiedy Rose spotyka się z Bernardem, świetny moment
Ulubiony motyw - Kate i Claire - wszystko co związane z nimi obiema od narodzin Aarona po wychowywanie go przez Kate po powrót jej na wyspę w celu odnalezienia przyjaciółki i sprowadzenia jej do LA. 
Ulubiona piosenka - tego nie wybiorę, ale polecę kilka:
Joe Prudy - Wash Away - z finału trzeciego odcinka pierwszej serii Tabula Rasa, świetna końcówka - jedna z najlepszych
Mammas nad Papas - Make Your Own Kind Of Music - kiedy po raz pierwszym widzimy bunkier (nie wiedząc jeszcze, że o to chodzi) odcinek pierwszy drugiej serii. 
DriveShaft - You All Everybody - piosenka zespołu Charliego pierwszy raz ją słyszymy, kiedy Charlie, Kate i Jack idą szukać kokpitu aby nadać wiadomość o katastrofie. Charlie śpiewa ją Kate. 
Petula Clark - Downtown - kiedy pierwszy raz widzimy Dahrmvielle - baraki gdzie mieszkali Inni. Juliet włącza ją przygotowując dom na spotkanie klubu literackiego, które przerywa katastrofa lotu 815. 

Trochę się tutaj wylostowałam....

Do następnego posta!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz