niedziela, 27 lipca 2014

Niedzielne wyznania młodego giveupa.

Cześć! Tu Movie Dolega


Nie było mnie tutaj już prawie dwa lata. Powody były różne, na pewno żadnym z nich nie był brak czasu, więc co? Wydaje mi się, że każdy z nas ma czasem takie "fazy" kiedy mówi sobie: "Chcę zrobić coś kreatywnego! Chcę żeby ludzie docenili moją pracę. Chcę aby mój wysiłek przyczynił chociażby do uśmiechu na twarzach innych". Jednak duża część z nas również szybko się poddaje. Ja niestety należę do tej grupy ludzi, którzy są mocno czymś zapaleni ale potem zdają sobie sprawę, że nie dadzą rady, zwyczajnie się poddając. Na szczęście w swojej naturze mam także liczne powroty do niedokończonych spraw. "Kręci" mnie naprawdę dużo rzeczy i w takim przypadku bardzo ciężko znaleźć coś w czym jest się naprawdę dobrym. Czasami zazdroszczę ludziom, którzy od podstawówki kochają biologię, czy fizykę - wiedzą, że pójdą w tym kierunku i robią wszystko żeby im się udało. Moja osoba należy jednak to grupy dusz artystycznych, które dużo by chciały ale ciężko im się przebić. Mniej więcej od trzynastego roku życia zaczęłam poważne myśleć o życiu artystycznym, przez najbliższe pięć lat od tamtego momentu nie dawałam sobie nawet innej możliwości - "będę grać, robić swoją muzykę" - mówiłam. W międzyczasie zafascynował mnie film, ale nie od strony aktorskiej. Marzyła mi się wtedy praca za kamerą, operatorka, produkcja, cokolwiek byleby brać udział w czymś dużym, takim jak telewizja czy film. Poczyniłam nawet wiele kroków z tym związanych, odłożyłam muzykę na bok (od czasu do czasu pisząc co mi w duszy gra, ale nie próbując nigdzie tego pokazać), brałam udział w obozach medialnych, zaczęłam sama po cichu nagrywać jakieś małe internetowe filmiki. Z jednej bardzo ciekawej propozycji/opcji zrezygnowałam kiedyś przez ludzi, nie wyobrażałam sobie z nimi współpracy, ale teraz już wiem, że nigdy nie porzucę marzeń przez to, że ktoś z kim się nie dogaduję będzie musiał ze mną współpracować. Jestem człowiekiem, który naprawdę nie lubi konfliktów i zdecydowanie woli zrezygnować ze swoich korzyści na rzecz spokoju i braku wrogów. Niestety kończy się to zawsze wyrzutami sumienia i wypominaniem sobie samej, że nie zrobiłam wystarczająco dużo by osiągnąć swój cel. Mimo nowego zainteresowania, muzyka zawsze była mi bardzo bliska, dlatego postanowiłam sprawdzić się, biorąc udział w talent show - niestety nie udało się, podcięło mi to trochę skrzydła, ale w sumie sama wiedziałam, że nie jestem z tych najlepszych, robię to dobrze, ale są ludzie, którzy naprawdę robią to lepiej. Gdzieś pomiędzy muzyką a kinematografią interesowały mnie zawsze historie, układałam ich w głowie milion, nigdy jednak nie przelewając ich nawet na e-papier. Część z nich układałam w piosenki, część zostawała w głowie jako książki, które chciałabym przeczytać, czy filmy, które chciałabym obejrzeć. Pewnego dnia postanowiłam jednak zacząć pisać, czego efektem było powstanie mojego drugiego już bloga. Ten, na którym jesteś teraz powstał z nadzieją, na przedstawianie całemu światu mojej filmowej twórczości, która jednak nie miała miejsca. Upust swojej muzycznej duszy dawałam poprzez nagrania dodawane za pośrednictwem YouTube, oraz grę w zespole, który rozpadł się pod koniec gimnazjum. W liceum zaczęłam poważniej myśleć o filmie, zaczęłam montować. Jak na moje małe filmiki, montaż jaki uprawiałam był kompletnie wystarczający, ale na pewno stać było mnie na więcej. Kiedy przyszedł czas wybierania kierunku studiów, myślałam tylko i wyłącznie o artystycznych kierunkach. Łódzka filmówka była ogromnym marzeniem, ale wiedziałam, że dostać się tam bez wcześniejszej nauki w dziedzinie filmu jest naprawdę bardzo ciężko. Stchórzyłam. Przeraziła mnie odległość od domu, brak znajomych, sama Łódź jako miasto i fakt, że będzie tam "milion" ludzi, którzy są ode mnie lepsi. I o to jestem, mam 20 lat, wirtualną szufladę pełną piosenek, głowę pełną pomysłów, kilka niedokończonych projektów i kilka niezdanych egzaminów w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Mam nadzieję, że ten wpis pomoże mi to wszystko zmienić.



Don't be sorry for me
MovieDolega

poniedziałek, 24 września 2012

Teoretycznie Możliwy Notes i Kilka słów na temat...

Tu  znowu movie Dolega :)

Jeżeli wiesz co  stanie się z ciałem kiedy przekroczy pierwszą prędkość kosmiczną, co to jest myszo-mrówka, komplant, nanorobot i znasz inne dziwne nazwy, które dla ciebie są oczywistością, to znaczy, musisz go mieć! Sprawa rozchodzi się oczywiście o nową gratkę dla fanów Felixa, Neta i Niki a mianowicie - Teoretycznie Możliwy Notes.

 W internecie piszą, że to połączenie notesu, komiksu i brudnopisu dla mnie to jednak coś więcej. Bez wątpienia każdy, kto fascynuje się powieścią Kosika musi go mieć. Rafał postarał się niesamowicie, niemalże każda strona to coś nowego, grafiki, komiksy, cytaty z książki, a nawet krótkie lekcje matematyki czy fizyki - tego jeszcze nie było. Na samym początku przedstawienie naszych ulubionych bohaterów, oczywiście nie może zabraknąć podpisów. Każda charakterystyczna rzecz, którą posiadają Felix, Net i Nika oraz Manfred jest dodatkowo nazwana, tak aby nie było wątpliwości np. że Nika chodzi w Martensach. Notes daje dużo możliwości, mamy własny plan zajęć do wypełnienia, autor przewidział zmiany zachodzące w planach uczniów i dodał dodatkowo jeszcze jeden. Nie będę rozpisywać się o każdej stronie bo zajęłoby mi to bardzo dużo czasu, a wam moi drodzy dużo czytania, aczkolwiek opowiem o tym co najbardziej mnie urzekło.Zdecydowanie motyw charakterystycznych kartek ze starych notesów, które pojawiają się do czasu do czasu, komiksy i rysunki, które sprawiają wrażenie dopiero co narysowanych. Niesamowite jak można w tych czasach zrobić coś tak genialnego ze zwykłym notesem. Projekty wynalazków Felixa, Dom Snerów, wszystko, to co kojarzy się nam z FNiN. Znając miłość autora do motoryzacji nie mogło zabraknąć samochodów, mamy tutaj Warszawę m20, a nawet przekrój wewnętrzny samochodu (od góry), długo się zastanawiałam co to za samochód i nie wydumałam, mam nadzieję, że Rafał kiedyś zdradzi co autor miał na myśli. Bardzo spodobał mi się "Balonożaglokopter" z logiem Powergraphu, powinni wykorzystać to jako reklamy na bilbordach.


Kilka słów na temat: dlaczego Rafał Kosik "zawrócił mi w głowie" 

To  niesamowity pisarz, a Felix, Net i Nika to nie jest zwykła książka, dzięki właśnie takim  rzeczom jak opowiadania, Teoretycznie Możliwi Notes, film, wszystkie grafiki, które tworzy, my jako czytelnicy stajemy się częścią powieści. To ciągle powstaje, ciągle coś się dzieje, bierzemy czynny udział w tworzeniu historii, które sami potem czytamy z zachwytem. To niesamowite uczucie kiedy możesz spotkać się ze swoim autorytetem literackim, porozmawiać z nim, pożartować i czuć jakbyś  znał go od małego, jak dobrego kolegę z podstawówki. Ta książka ukształtowała mnie, mogę śmiało powiedzieć, że Rafał Kosik dla swoich czytelników i fanów jest jak Net dla Manfreda, daje mu dużo swobody w interpretacji, ale to tak naprawdę on stworzył jego obecną formę.

Pozdrawiam,
Karolina

niedziela, 23 września 2012

Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa

Witajcie tu movie Dolega,

Nie było mnie dość długo, ale tak to jest gdy w życiu dość mało się dzieje i nie ma o czym pisać. Powoli się to zmienia. Dzisiejszy wpis poświęcę nowemu filmowi wchodzącemu na ekrany polskich kin, mianowicie - Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa. Jest to ekranizacja drugiej części młodzieżowego bestselleru Rafała Kosika pod tym samym tytułem. Fanką cyklu Felix, Net i Nika jestem od roku 2007, kiedy to pierwszy raz wypożyczyłam książkę w szkolnej bibliotece. Oczarowała mnie od razu, i tak zaczęła się moja przygoda z Super Paczką. Na film czekałam, jak i wszyscy fani powieści bardzo długo, bo około czterech lat. Śledziłam niemalże codziennie postępy, początkowo w tworzeniu scenariusza, później w doborze aktorów, zdjęciach, i na końcu efektach specjalnych. Udało mi się dostać na prapremierę filmu dlatego teraz pragnę podzielić się swoją opinią i pewnymi faktami.



Scenariusz 
Rafał Kosik, Wiktor Skrzynecki


(od lewej Wiktor Skrzynecki, Grzegorz Kędzierski -zdjęcia, Rafał Kosik)


Dla czytelników powieści Kosika, scenariusz może być rozczarowaniem. Niestety sześćset stron powieści zostało zredukowane do stu stron scenariusza. Większość dość istotnych wydarzeń została pominięta, a jednocześnie doszły nowe wątki. Film rozpoczyna się od zakończenia roku szkolnego, gdzie w książce akcja ma początek dużo wcześniej, omijamy imprezkę u Aurelii, wycieczkę do Stefana co za tym idzie pierwsze kontakty z bezkształtem i Żelazny Las. Scena z rosiczką i profesorem Butlerem, zostaje przeniesiona właśnie na zakończenie roku. Następnie mamy szybki przerzut do Milo. Tu miłe zaskoczenie dom w Milo, wręcz identyczny jak ten z mojej wyobraźni. Spotykamy tutaj rybaka, włącza się nagle czerwona lampka - czy on nie jest przypadkiem za młody? Tutaj właśnie zaczynają się schody. Nie będę opowiadać całego filmu, ale muszę powiedzieć kilka słów. Rybak zostaje połączony z postacią Szulca. Na konferencji prasowej reżyser i autor książki tłumaczyli iż było to spowodowane lekkim rozpadem akcji po ucięciu wielu znaczących scen. Zabieg ten miał za zadanie sprawić film ciekawszym i zastąpić niepokazane kwestie z książki. Jest wiele niezgodności między treścią powieści a scenariuszem, jednak film nadal wydaje się być bardzo dobry, mimo to. Osobiście dla mnie wielkim rozczarowaniem jest to iż nie pokazane są inne bazy, jest o nich mowa, ale jak już właśnie mówiłam nie znajdujemy Żelaznego Lasu, nie przenosimy się w czasie do PRL-u, nie lądujemy w nowoczesnej Warszawie, ani na pustyni. Nie ma motywów facetów w czerni, jednak dla osób, które jako pierwsze obejrzą film jest to fantastyczna okazja do sięgnięcia po książkę i dowiedzenia się czegoś więcej. Dużym zaskoczeniem było dla mnie rozwiązanie motywu rodziców Niki, a dokładnie sytuacji z jej matką. Jak wiemy w książce bohaterowie przenoszą się w czasie aby uratować awionetkę, w której leciała mama bohaterki, niestety im się to nie udaje, akcja jest zakończona. Film jednak kończy się sceną w której Nika mówi, że chciałaby móc zobaczyć mamę i zmienić bieg wydarzeń, na co chłopcy odpowiadają, że jedna, mała ingerencja w przeszłość jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Koniec. Moje pytanie brzmi: Gdyby powstała następna ekranizacja, jak twórcy wybrnęli by z tej sytuacji? Dość trudne, ale z pewnością już nad tym myślą. Jest jeszcze wiele innych różnic jak na przykład samochód taty Felixa-  jak dobrze wiemy pan Polon jeździł Land Roverem, jednakże w filmie jeździ Jeepem, na pytanie dlaczego, autor odpowiada - Prosta przyczyna Land Rover nie zgodził się na darmowe wypożyczenie samochodu. Dość znaczącą różnicą jest wizyta w Londynie podczas, której przyjaciele nie są na London Eye tylko biorą udział w rejsie po Tamizie, a bomba wcale nie jest podrzucona do kabiny a do plecaka Felixa. Rzeczą, która mnie bardzo gryzła był fakt iż niektóre słowa w filmie były wypowiadane przez inne postaci niż w książce. Np. w filmie to Net mówi o tym, że rodzice pewnie już dawno pochowali puste trumny z ich imionami na emaliowanych tabliczkach, w książce to był cytat Niki. Tak samo jak w filmie Nika pyta chłopaków czy znają rosyjski, w książce to pytanie zadał Felix. Nie wiem czy zmiany w fabule można określić złymi czy dobrymi, książka to książka film to film. Czekam na odzew innych fanów. Film wychodzi 28.09.12 czekam na Wasze opinie.

Aktorzy:
Jeżeli chodzi o aktorów, tu spotkało mnie miłe zaskoczenie. Spodziewałam się kiepskiej gry aktorskiej i dziecinnego podejścia, na szczęście nie moje obawy okazały się bezpodstawne. Zaczynając od początku:

Felix - Kamil Klier



Postać Felixa jest dla mnie postacią odrobinę nieodgadnioną, nie potrafię momentami go rozgryźć. W filmie wyszedł trochę bardziej do ludzi. Zawsze kojarzyłam go jako pragmatyka twardo stąpającego po ziemi, który rzadko daje się ponieść emocjom, jednak w filmie był trochę bardziej śmiały i pewny siebie. Może to tylko moje odczucie, może inni inaczej go sobie wyobrażali. Jeśli mam ocenić grę aktorską Kamila, stawiam piąteczkę, ponieważ chłopak naprawdę zna się na rzeczy, dobrze się w tym czuł i w ogólnie rzecz biorąc zagrał dobrze.


Net - Maciej Stolarczyk


Mega duże zaskoczenie. Było dużo głosów na temat tego iż Maciek nie pasuje do roli Neta, bzdury, bzdury, bzdury. Naprawdę teksty Neta w ustach Maćka rozśmieszały tak samo, jak nie jeszcze bardziej. Moje ulubione "o mamuńciu!" było genialne. "Ciapkowatość" Neta i jego lęki i fobie nigdzie nie zginęły, to ten sam dobry Net. Widać tutaj duże doświadczenie Maćka przed kamerami.


Nika - Klaudia Łepkowska


"Świeżak" przed kamerami, ale debiut uznaję za udany. W początkowych akcjach, czyli pierwszych dniach zdjęć w Poznaniu widać jeszcze małe niedociągnięcia, ale dalej jest już tylko lepiej. Dziewczyna sprostała zadaniu i nie oszukujmy się jest prześliczna :)


Piotr Polon - Jakub Bohosiewicz 


Tę postać jednak wyobrażałam sobie nieco inaczej, nie potrafię ocenić dlatego jego gry. Jest to doświadczony aktor i zagrał tak jak tego wymagał scenariusz, aczkolwiek moje wyobrażenie było inne więc zostawię to na razie bez komentarza.


Rybak/Szulc - Adam Woronowicz


Doświadczony aktor postać rybaka nie podobała mi się, ponieważ zupełnie inaczej sobie to wyobrażałam, ale to wszystko przez zmiany w scenariuszu. Inaczej jest z Szulcem tutaj jednak sprostał moim wymaganiom i naprawdę pokazał dobrą grę aktorską



Ireneusz Czop - Partyzant
Krótka rola, nie ma chyba dużo do ocenienia. Dobrze, że się pojawił.

Manfred - Cezary Pazura
Bez wielkiego szału, ale w miarę mi się podobało.

Reszta aktorów grała dość epizodycznie, mogę tylko powiedzieć jeszcze, że urzekł mnie niemiecki Dobromira Dymeckiego i że bardzo pasował mi do roli Brennera.

Efekty specjalne:
Ho ho ho. Można by się tu rozpisać dużo, ale jakoś to skrócimy.
Pierścień - naprawdę robił duże wrażenie, nie można się przyczepić chyba do niczego w tym temacie.
Bezkształt - nieco inaczej wyobrażałam go sobie, po pierwsze w książce był niebieski! Ale to nie jest aż tak duży problem. Nie podobała mi się jedna akcja, kiedy w podziemiach w Milo bohaterowie uciekają przed bezkształtem wyraźnie na nim zarysowuje się twarz Niki, według mnie nie powinno to być od razu pokazane.
Czwarty wymiar, czyli w bezkształcie - wyobrażenie było inne, ale tak naprawdę nie wiem jak można byłoby to nagrać, brakowało mi tylko momentu, w którym bohaterowie jednocześnie widzą przód i tył, trochę inaczej to było rozegrane, ale cóż technika też ma jakieś granice.
Miniroboty/Chmara - Duże, miłe zaskoczenie, idealnie odzwierciedlające moje wyobrażenie w tym temacie, nic dodać nic ująć - ekstra.
Podsumowując wysoki poziom, bez wstydu. Naprawdę Lightcraft - wielkie ukły.

Promocja:
Piosenka - With a Friend You Know - Ella Hooper, Cezary Skubiszewski
Osobiście uważam, że piosenka jest bardzo dobra, aczkolwiek preferuję wersję Elli Hooper, która znajduje się w filmie, oraz na napisach. Wersja promocyjna, do której został nakręcony teledysk śpiewana przez Klaudię Kulawik jest w moim odczuciu zbyt mocna, Klaudia śpiewa zbyt mocnym głosem. Tak to jest autu Klaudii - jej mocny głos, aczkolwiek nie sprawdził się w tej piosence. Czekamy jeszcze na wersję w języku polskim, miejmy nadzieję, pozytywnie nas zaskoczy.
Trailer - trailer filmu, dobry, chociaż trochę za dużo pokazuje jak dla mnie. Jest już emitowany za pośrednictwem TVP więc, może film będzie miał większe grono oglądających niż tylko czytelnicy książki.
Fanpage na Faceoboku - Naprawdę świetna sprawa, dużo daje, dzięki niemu dostałam się na prapremierowy pokaz filmu. Dziękuje całego redakcji Phoenix.
Konkursy - ciągle trwają konkursy SPEC i ZDOLNIACHA, aby dowiedzieć się więcej zapraszam na Fanpage: https://www.facebook.com/fnin.phoenix

Reasumując film bardzo odbiega od treści powieści, co jednak nie sprawia go niegodnym polecenia. Dobry, polski film młodzieżowy, miejmy nadzieję, że stanie się hitem w naszych kinach i nie przyćmi go szał na film biograficzny o Paktofonice - Jestem Bogiem.

Pozdrawiam,
Karolina















środa, 23 maja 2012

Zlot Chorągwi Lubelskiej

Siema tu Movie Dolega. Impreza dość mała nie to co 15 lat temu, bo właśnie tyle minęło od ostatniego zlotu. w 1997 roku na zlocie nad Zalewem Zemborzyckim zebrało się 537 osób, gdzie w tym roku zlot miał charakter rajdu i było nas tylko 74 osoby. Niestety harcerzy jest co raz mniej, nad czym bardzo ubolewam, bo jest naprawdę świetna sprawa. Kiedyś dawno temu napisałam pewien artykuł o tym czym jest harcerstwo postaram się go tutaj niedługo wrzucić. Ogólnie to wrażenia po imprezie dość pozytywne, poznałam ciekawych ludzi. Jedną rzeczą, która w wyjeździe mnie zaskoczyła to Lublin! Bywałam w tym mieście setki razy, głównie w centrum, podobało mi się ale zawsze jakoś szybko się szło i mało zwracało uwagę na architekturę i ogólnie wygląd. Powiem szczerze, że zauroczyłam się tym miastem, jest naprawdę świetne - starówka nadaje genialny klimat, jest idealna na spacery, ponad to wokoło tyle zieleni. Jedynym mankamentem jest brak dobrych szkół,  mimo że są w miarę na poziomie to jednak nie umywają się do warszawskich i wrocławskich ośrodków. Ostatnio dużo się dzieję, w moje harcerskiej drodze, mam nadzieje na szybkie efekty pracy. Możliwe że już na początku wakacji pojawi się mały reportaż.


Pozdrawiam
Movie Dolega

czwartek, 17 maja 2012

I was lost so long, time to find myslef.




Nareszcie się udało! Sześć sezonów Lost obejrzanych po raz drugi. Serial wyśmienity, zupełnie inny niż wszystkiego dotychczasowe produkcje ABC , zdecydowanie godny polecenia. Obsada międzynarodowa, genialna i idealnie dopasowana. Sześć lat powtórzyć w dwa miesiące to naprawdę ciekawe przeżycie, wiecie ile rzeczy wcześniej mi umknęło? Serio, mnóstwo. Teraz wiele spraw, które mnie nurtowały się wyjaśniło. Jestem totalnym lostowym maniakiem, więc znam odpowiedź prawie na każde pytanie związane z serialem-chcecie pytajcie!
Jeżeli chodzi o samą fabułę serialu jest zawiła, ale naprawdę świetnie rozegrana. Zagadki z pierwszego sezonu rozwiązują się w ostatnim. Trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Do końca serialu nie wiesz kto jest tak naprawdę dobry, a kto zły. Wszystko się szybko zmienia, dynamiczny serial to mało powiedziane. Gra aktorów moim zdaniem na wysokim poziomie, zostali idealnie do tego dobrani. Widać to znacząco na przykładzie dwóch aktorów. Matthew Fox - Jack Shepahrd początkowo statyczny mężczyzna po rozwodzie, neurochirurg nie wierzący w przeznaczenie, mocno stąpający po ziemi, nagle musi w coś  u w i  e r z y ć, w coś czego nie rozumie. Zaczyna się zmieniać, z człowieka nauki w człowieka wiary, jakim na pewno był John Locke. Prawdziwy kunszt aktorski przestawia nam Terry O'quinn. Początkowo przestraszony, zdezorientowany, szukający odpowiedzi John Locke, który wierzy w przeznaczenie, wierzy że to wyspa chciała aby ich samolot się tam rozbił. Natomiast po śmierci Johna jego postać przyjmuje Mężczyzna w Czerni (potwór) wtedy zachowanie bohatera zmienia się diametralnie, jest pewny siebie, zdecydowany, wie czego chce, w jego oczach nie ma ani krzty strachu co zauważa Swayer mówiąc " Locke was scared even when he was pretending he wasn't. But you, you ain't scared." O'quinn świetnie zagrał swoje postaci i chwała mu za to. 
Można dużo pisać o aktorach, fabule zagadkach, ale warto też wspomnieć o malowniczym krajobrazie. Chyba każdy kto oglądał serial wie o czym mówię, każdy choć raz pomyślał "kurde, chcę tam pojechać, chcę to zobaczyć". Sami aktorzy wypowiadali się, że było to dla nich wielkie przeżycie- tyle dni zdjęciowych w tak uroczych miejscach.

Serial zrobił na mnie ogromne wrażenie i spędziłam na nim wiele godzin mojego życia, ale naprawdę nie żałuje i gorąco polecam

Ulubiona postać - zdecydowanie Juliet Burke - była kompletnie zagubiona, chciała wrócić do domu, ale nie myślała tylko o sobie, to przykład typowego altruisty. Nawet w momentach gdy współpracowała z Innymi, wiedziałam, że coś knuje przeciwko nim.
Dobry duch serialu - Hugo "Hurley" Reyes - co tu dużo mówić, jego prostota to w wielu przypadkach odpowiedź na wiele pytać. Nigdy nie chciał dla nikogo źle, nie bez powodu został strażnikiem wyspy. 
Serialowa śmierć, która najbardziej mnie wzruszyła - bez dwóch zdań - Charlie Pace ratujący wszystkich  umierający na oczach Desmonda i ta ostatnia rozmowa z Penny przed śmiercią, oraz pięć najlepszych rzeczy z jego życia, które wypisał dla Claire - jeden z lepszych momentów serialu. 
Ulubiony odcinek - Collision - kiedy Rose spotyka się z Bernardem, świetny moment
Ulubiony motyw - Kate i Claire - wszystko co związane z nimi obiema od narodzin Aarona po wychowywanie go przez Kate po powrót jej na wyspę w celu odnalezienia przyjaciółki i sprowadzenia jej do LA. 
Ulubiona piosenka - tego nie wybiorę, ale polecę kilka:
Joe Prudy - Wash Away - z finału trzeciego odcinka pierwszej serii Tabula Rasa, świetna końcówka - jedna z najlepszych
Mammas nad Papas - Make Your Own Kind Of Music - kiedy po raz pierwszym widzimy bunkier (nie wiedząc jeszcze, że o to chodzi) odcinek pierwszy drugiej serii. 
DriveShaft - You All Everybody - piosenka zespołu Charliego pierwszy raz ją słyszymy, kiedy Charlie, Kate i Jack idą szukać kokpitu aby nadać wiadomość o katastrofie. Charlie śpiewa ją Kate. 
Petula Clark - Downtown - kiedy pierwszy raz widzimy Dahrmvielle - baraki gdzie mieszkali Inni. Juliet włącza ją przygotowując dom na spotkanie klubu literackiego, które przerywa katastrofa lotu 815. 

Trochę się tutaj wylostowałam....

Do następnego posta!



poniedziałek, 14 maja 2012

Harcowanie

Elo elo trzy dwa zero.

Właśnie skończyłam montować animację, fajna robota ale mało materiałów a ja się uwielbiam bawić, przestawiać, zaskakiwać. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zrobić coś godnego uwagi i poddam to Waszej opinii. W sobotę jadę do LBN na Zlot Chorągwi Lubelskiej, będzie mnóstwo harcerzy i mamy nadzieję, że świetna zabawa. Postaram się coś o tym napisać i przedstawić jakieś materiały z naszego wyjazdu. Oczywiście harcerstwo to mała cząstka mnie, jestem w ZHP od 10 lat, więc większość mojego życia w szarym mundurku, ale za to w kolorowym życiu pełnym przygód. Idą studia, idzie dorosłe życie ale mam nadzieję, że będę jakoś pomagać harcerzom i w może mniejszym niż dotychczas stopniu ale angażować się w ich życie. Harcerstwo to fajna sprawa, ale uwaga! To wciąga. Blog oczywiście nie jest o harcerstwie, ale że to cząstka mojego życia nie mogę o tym nie napisać. Wracam do roboty. Bywajcie.

Do następnego posta!

niedziela, 13 maja 2012

Zaczynamy!

Cześć tu Movie Dolega, jak na razie nie zdradzę o czym będzie blog i co będzie zawierał, ale spostrzegawczy już się domyślili. Na początek parę słów o mnie:

Nazywam się Karolina, zważywszy na fakt iż kobiet o wiek się nie pyta pozostanę w tym temacie anonimowa. Żadna tajemnica, ale po co tu jakieś liczby? Interesuję się praktycznie wszystkim począwszy od muzyki skończywszy na majsterkowaniu ( nie jest to moja mocna strona, ale jak już mi coś wyjdzie to jestem z siebie dumna, że hej! ). Jestem typowym humanistą. Tak, tak, nie lubimy się z panią Matematyką, Chemią, Fizyką itd. Chociaż z tym ostatnim to nie do końca, bo lubię doświadczenia fizyczne, lubię o tym czytać, lubię poznawać jak coś działa, ale liczyć? To mnie ogranicza... Można by zapytać: dlaczego zaczynam pisać tego bloga? Hmm... o to jest pytanie! Jest wiosenny, zimny, niedzielny wieczór, a ja zaczynam pisać bloga, którego pewnie nikt nie czyta. Co mi tam! Piszę dalej! Mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości dodawać ciekawsze wpisy na tym blogu, za równo z wyjazdów, jak i z naszych małych projektów. Jestem typem człowieka, który pcha się wszędzie i lubi dużo robić, więc może nie będzie tak źle. Jak na razie samorządzę w szkole, robota głupiego, ale cóż za nim nie sprawdzisz nigdy nie będziesz wiedział. Także na dzisiejszy dzień to tyle. 


Do kolejnego posta!